klęska
Przegrałem w KIO. To taki sąd od przetargów. Gdybym wygrał tobym zarobił na firmę więcej niż ona wydała dotąd na moją pensję. A tak koniec roku zastanie mnie na minusie. Co oznacza, że mój pracodawca inwestycje we mnie ma niespłaconą i może mieć chwile zastanowienia. Dotąd szczęście mi sprzyjało. A tu taka katastrofa. Na dodatek byłem przekonany, że wygram. Czyli zawiodła mnie intuicja. Na starość zrobiłem się niepoprawnym optymistą.
Komentarze
Prześlij komentarz