jak wplątałem się w wojnę

Byłem na weekend u siebie w Daszach. Wędzić. Przyciągnąłem od Janka jego grilowędzarkę i rozpaliłem jeszcze za dnia. Wcale się nie zdziwiłem, że Janek się przyłączył i że przyniósł flaszkę. Trzy godziny na mrozie minęło szybko. Piliśmy sklepową z jednego kieliszka i popijaliśmy piwem grzanym w puszkach na grillu. Udało się idealnie utrzymywać temperaturę 50-60 stopni i wędziło się bosko. Janek koło 18 odpadł i potoczył się do domu. Ja zdjąłem mięso i wniosłem do kuchni. Byłem pijany jak bladź a obiecałem Włodkowi, że do niego wpadnę wieczorem. Rozchodziłem najgorsze i jak stanąłem na nogi to poczłapałem do Włodka. Pogadaliśmy z pół godziny. Koło 20 wróciłem i zasnąłem.

W nocy obudziły mnie głosy na zewnątrz. Kilka osób łaziło po podwórku świecąc latarkami. Uspokoił mnie widok wojskowych w hełmach w oknach. Młode chłopaki, uśmiechnięte świeciły ma moje łóżko stojące na środku pustej chałupy. Wołali "tu jest" i śmiali się. Zawołałem "zapraszam do chałupy". Uznałem, że gonili pewnie po nocy jakiegoś uchodźcę i zapędzili się na moją posesje. Walczyłem czy do nich nie wyjść i nie zrobić sobie jakiś fotek, ale strasznie mi się nie chciało. Zdziwiło mnie, że nie odjechali od razu tylko kręcili się przy swoich samochodach jeszcze przez 15 minut. Ale usnąłem. 

Rano przez przypadek zauważyłem, że ktoś mi spuścił powietrze w dwóch przednich kołach. Od razu podejrzewałem  wojskowych. Ale po co i dlaczego. Poszedłem na kawę do Janka. Przyciągnęliśmy sprężarkę. I dupa. Okazało się, że wykręcili mi zawory z wentyli. To podobno nie jest takie proste i wymaga narzędzi. Na szczęście Janek wszystko ma i przyniósł i te zaworki i klucz do ich wkręcania. Napompowaliśmy koła.

Wyjeżdżając ze wsi podjechałem na rogatki gdzie stała policja. Zgłosiłem incydent z wojskiem. Pan policjant był miły. Po sprawdzeniu moich dokumentów przyznał się, że wojsko dzwoniło i kazało mnie zatrzymać jak podejrzanego o dokarmianie uchodźców. Obserwowali mnie przez lunetę. Powoli zaczęło mi świtać, co ci wojskowi w tych durnych łbach uknuli. Grill, Janek, mięso. Ciekawe, że brak uchodźców nie dał im do myślenia. A ten numer z oponami to już zostawię do waszego komentarza. 






 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

jestem złodziejem

miesiąc

lęk