odpust

Byłem wczoraj na odpuście w mojej wsi. Odpust to imieniny patrona Cerkwi. Spodziewałem się lokalnego wydarzenia szczególnie, że środek tygodnia. W tu trzygodzinne nabożeństwo zakończone procesją i odprawiane przez kilkunastu Batiuszków z okolicznych parafii. Ponad setka chłopów i bab odstawionych bardzo odświętnie. Pogoda jak na zawołanie. Piękne słońce i jesienne kolory. Nasłuchałem się śpiewów chóru, naoglądałem dziwnych rytuałów. Polecam każdemu z was zanurkować w podobne wydarzenie bo to jest ogromna egzotyka i nie trzeba latać samolotem do Afryki.





Niestety po nabożeństwie i zakupie cukierków na straganie trafiliśmy za stół do jednego z moich sąsiadów gdzie poległem w walce z jedzeniem i białoruską gorzałką. Żona zawiozła mnie Warszawy bez życia.        



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

jestem złodziejem

miesiąc

lęk