rozbieżność kulturowa

Ja mam domek na Podlasiu a mój kumpel w Katalonii. Ja bywam często u niego a on u mnie. W zgodnej naszej opinii podróż do Dasze (powiat Hajnówka) powoduje przekroczenie zdecydowanie większej bariery kulturowej niż do Pals (prowincja Girona). Mimo, że w mojej wsi wszyscy mówią po polsku (jest to ich drugi język). Nie o język tu chodzi. 

Pierwszy przykład. Zaraz po kupieniu siedliska starałem się ustalić z sąsiadem (wąskie działki) miejsce na moje ognisko. On mi tłumaczył, że jeżeli nie są to opony to śmieci mogę palić gdzie chce.  A ja mu, że palę tylko drewno i to dla przyjemności. Krótka rozmowa zakończyła się bez obopólnego zrozumienia. Dopiero z czasem dotarło do mnie, że cała wioska pali drewnem w piecach. Piece służą do ogrzewania i do gotowania. Po drewno jeżdżą traktorem do lasu. Z ich punktu widzenia (bieda) marnowania cennego paliwa jest jakąś aberracją. A jaka to frajda skoro i tak muszą palić w piecach. Teraz rozumiem, że mój pomysł wydał się sąsiadowi równie idiotyczny jak mnie palenie opon. 

Drugi przykład. Płot. Mam stary drewniany płot olchowy. Porosły czerwonymi glonami i srebrnymi porostami. Cudownie pokrzywiony. Jak z obrazów Chełmońskiego. Niestety miejscami zawalony. Postanowiłem go naprawić zamawiając kilka nowych żerdzi. Sąsiad Janek, które ma lasek i maszyny przyjął zamówienie, ale długo przekonywał mnie, że lepiej kupić siatkę. Ja mu tłumaczyłem, że kupiłem ten dom także dla tego płotu. Nie znalazłem w jego oczach ani odrobiny zrozumienia.    



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

jestem złodziejem

miesiąc

lęk