proste życie
Jestem zafascynowany prostym życiem. Wrogiem posiadania i konsumowania. To jest też duża część mojej miłości do Dasze. Najbardziej uwielbiam siedzieć tam przy ognisku i patrzeć na zachód słońca za stodołą. Ten widok jest dla mnie więcej wart niż luksusowa willa nad morzem śródziemnym. A nie kosztuje nic.
Mam plan moje wiejskie siedlisko przywrócić do dawniej świetności, ale trzymać z dala od unowocześnień. Łazienka musi być bo żona nie przyjedzie. Ale wariant minimum. Zostaje kuchnia kaflowa. Jak ktoś będzie chciał herbaty to musi napalić drewnem. Jak ktoś będzie chciał nocować w zimie to musi wstać i dorzucić do pieca. Dla gości będzie nocleg w stodole. Na sianie. Wszędzie gołe deski. Żadnych lakierów, żadnych karton-gipsów. Nic plastikowego. Klepisko i trawka. Żadnych betonów i kostek bauma. Nazwijmy to moim prywatnym skansenem.
Wiele osób fascynuje ten pomysł, ale nie wszystkich. Ciężko go zrozumieć szczególnie osobom, które same zaznały biedy w dzieciństwie lub znają od rodziców. Dla nich luksus daje poczucie bezpieczeństwa. Prostota kojarzy się z niedoborem i wykluczeniem. Rozumiem to więc nie potępiam.
1 M$ |
Z tymi gośćmi na sianie to jednak przesadziłeś. I nie chodzi mi o polskie „zastaw się, a postaw się” tylko fakt, że nawet „goście” miewają żony :). Reszta - pełen szacun!
OdpowiedzUsuń