kasiorka

Dzisiaj opróżniając skrzynkę pocztową znalazłem trzy masowe ogłoszenia "Kupię to mieszkanie za gotówkę". Znowu jak w 2005 na oglądanie mieszkania umawiają się kolejki z plikiem banknotów w torebce na zaliczkę. Kupienie ładnej działki lub domu graniczy z cudem. Ludzie uciekają z kasą na potęgę. Mądrale tłumaczą, że to efekt niskich stóp procentowych, ale je mam przeczucie, że ludzie boją się skokowej utraty wartości swoich pieniędzy. Kupują cokolwiek. 

Temat jest dla mnie ważny. Moje bezrobocie jest zaplanowane w oparciu o nawis inflacyjny wytworzony przez ostatnie dwa dobre lata w mojej korpo i pokaźną odprawę przy wylocie.  Wyliczyłem, że mogę z tego przeżyć x miesięcy. Tylko jak wywali inflacja to moje x zacznie się kurczyć. 

Okazuje się, że na ten temat spierają się najtęższe umysły tego świata. Otwartą debatę prowadzi dwóch noblistów z ekonomii. Powód jest oczywisty. Na fundusz odbudowy po covidzie amerykanie chcą nadrukować już nie miliardy, ale biliony dolarów.  Bezkarne drukowanie pieniędzy to dla każdego rządu manna z nieba. Obamie się upiekło i teraz wszyscy następcy czują się bezkarni. Ale ja w takich wypadkach stosuje swój mały rozumek, który mi mówi, że nie istnieje worek bez dna. Gdyby tak było to wszyscy moglibyśmy porzucić pracę i zabrać się za wydawanie kasy od rządu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

jestem złodziejem

miesiąc

lęk