Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

prawdziwa wojna

Wiele osób z mojego otoczenia jest autentycznie poruszonych atakiem Rosji na Ukrainę. Są w szoku. Ja się tym nie emocjonuje. Obiecałem sobie kiedyś, że nie będą się przejmował sprawami, na które nie mam wpływu. Ale obserwuje. Nikt do końca nie rozumie co mógłby zyskać Putin. Najstaraszniejsze może być to, że nic. Że kierują nim wyłącznie emocje. Że się wkurzył. Podobno ciężko przechodził covid. Znam parę osób, które po zwalczeniu tej choroby zaczęły działać nieracjonalnie. Nawet u mnie na wsi uważają, że to zbrodniarz, mimo, że zawsze chwalili jego i Łukaszenkę za silną rękę.         

siła słowa

Obraz
Przekonałem się o sile mediów społecznościowych. Jak Wam mówiłem o poświęceniu mojego krzyża w Daszach napisał na swoim blogu mój wuj, który jest emerytowanym redaktorem Więzi ( Żeby nie zatarł się ślad - Więź (wiez.pl)   Zadzwonił on do mnie wczoraj z informacją, że jego znajomy zainspirował się tą historią. Na tyle mocno, że specjalnie dla mnie napisał ikonę (ikony się pisze a nie maluje). Mam ją odebrać w niedzielę.  Jest.

tempo

Świat się zmienia tak szybko, że ludzie tego nie ogarniają. Jak popatrzyć na wszystkie statystyki to niby jest coraz lepiej. Coraz mniej wojen, coraz mniej biedy, coraz dłuższe życie. Ale brak stabilności powoduje, że ludzie nie czują się bezpiecznie. Nie wiedzą jaki wybrać zawód, gdzie mieszkać, co robić z pieniędzmi. Ciągły postęp skutkuje ciągłą niepewnością. A może by tak na pięć lat to wszystko zatrzymać. Nie wypuszczać nowego iPhona i wersji Windowsów.  Zamrozić inflację. Wstrzymać postęp i migrację. Dać ludziom pożyć. Ponudzić się. Posiedzieć na dupie.   

Zachód

Byłem przez chwilę na tak zwanym Zachodzie. Przejechałem Niemcy. Odwiedziłem Belgię i Holandię. Tak na oko nic się dramatycznie nie zmieniło. Może we wschodnich landach małe miasteczka trochę się wyludniają. Wszystko odpicowane i świeci pustkami. Może Holandia to jedyny kraj, który cywilizacyjnie nadal jeszcze od nas odstaje. Do Amsterdamu wpada kilka autostrad i wszystkie przez ostatnie kilkadziesiąt kilometrów mają po 5 pasów. Ale poza tym to mieszkaniec Warszawy wszędzie tam czuje się jak w domu. Działają mapki Google, działa booking i karty kredytowe. Gadają po angielsku. Jakby pojechał do innej dzielnicy. Ale niech przyjedzie do mnie na Podlasie. Tu go różnice kulturowe zaatakują jak świerze powietrze Ślązaka.