Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

lipiec w Daszach

Zorientowałem się, że zaniedbałem swój główny temat. Co w Daszach. Lipiec jest deszczowy. Woda podniosła mi się w studni o dwa metry. Niemożliwe, aby tyle napadało, więc woda musi spływać z pól drenami do wioski. Stoi już w rowach i na niższych działkach. Rolnicy się cieszą bo suchy czerwiec stanowił zagrożenie dla plonów.  A tak, jak mówią, plony są prawie pewne i będą bardzo dobre. To samo z owocami. Na moich starych jabłoniach masę całkiem sporych jabłek. W lasach kurki, ale bez ilościowej rewelacji. Jest za to zatrzęsienie jagód. Wioskowi zbierają i robią słoiki na zimę. Dla mnie to zbyt monotonne. Bociany podrosły i są wielkości starych. Tylko dzioby jeszcze czarne. Próbuję łapać małe karasie za remizą i zarybiać staw Jankowi. Najpierw na wędkę, potem na podrywkę. Uruchomiłem rower ale czasu braknie na dalsze wyprawy. Ruszam wreszcie z remontem. Wymieniłem podwaliny i legary w pokoju. Kupiłem blachę i czekam na ekipę od dachu. Pomalowałem drzwi wejściowe na niebiesko. Wczoraj kopa

tragiksięgowość

Polski Ład okazał się w praktyce pisowską metodą upodlenia kolejnego zawodu. Księgowi. W gruncie rzeczy każdy pracujący człowiek lubi uważać się z profesjonalistę. Nawet jak kopie rowy.  Współcześnie rowy kopią operatorzy koparek, którzy przy pomocy dwóch joysticków robią cuda. A taki księgowy? Niby zasady księgowości nie zmieniają się od czasu Fenicjan. Ale nie takie instytucje padły pod naporem Dobrej Zmiany. Jak to policzyć? Albo tak, albo tak albo tak i tak na raz, porównać i wybrać.