uchodźcy
Moja chałupa jest 10 km od granicy z Białorusią. Ciągle mnie pytają jak to jest na prawdę z tymi uchodźcami. Problem nie jest nowy bo już zeszłej jesieni straż graniczna przeglądała mi bagażnik. Ilość ludzi przekraczających pieszo zieloną granicę rosła od wielu miesięcy i nagle stała się tematem politycznym. Łukaszenka odgrywa się nią na Unii, której krytykę źle znosi jego ego. Natomiast PIS-owi ten temat spadł jak z nieba. Niestety Polaków jest stosunkowo łatwo poszczuć na obcych i słupki rosną. Wczoraj spędziłem tam cały dzień. Przed domem przejechało mi więcej radiowozów niż ciągników. Była też karetka. Podobno kogoś gonili za wsią. Na mieszkańcach, zazwyczaj ciekawych wszystkiego, nie zrobiło to większego wrażenia. Dzień jak co dzień. Kolejny przykry efekt globalizacji. Trafił i do nas. Świat stał się mały i rodzina z Iraku wybiera sobie Niemcy na ojczyznę. Po drodze jest Polska. Mój zdun został zepchnięty z szosy do rowu w trakcie policyjnego pościgu za furgonetką z uchodźcami.